niedziela, 3 kwietnia 2016

Rozdział 2 - "Chciałabym utrzymywać z nim jakiś kontakt - chociaż być dla niego przyjaciółką"

 Rozdział z dedykacją dla Maddy, która jako pierwsza i jedyna skomentowała pierwszy rozdział, dziękuję :*

     Podczas wczorajszego wieczoru, siedząc tak przy stole, czułam się niekomfortowo. Byłam trochę zestresowana. Bałam się, że Jade wypali z czymś jeszcze, a nie chciałam dalej brnąć w kłamstwo. Nie odezwałam się ani słowem do Leona jak i Lary, zaś z panem Verdasem normalnie rozmawiałam, uśmiechałam się i śmiałam. Wiedziałam o tym, że mnie lubił, a ja lubiłam go. Starałam się nie patrzeć w kierunku Leona, ale było to dla mnie niemożliwe do zrobienia, ponieważ... w jakimś stopniu nadal mi na nim zależy, ale nie chcę tego po sobie pokazywać. Chciałabym utrzymywać z nim jakiś kontakt - chociaż być dla niego przyjaciółką, ale jak skoro on całe dnie spędza z Larą? I nie chce z nikim rozmawiać? Z nikim, poza swoją paczką, do której dołączył - sami źli ludzie w niej są. Nie, że oceniam ludzi po wyglądzie, ale kilkanaście razy, jak nie więcej byli na rozmowie z Antonio, bo groziło im nawet wywalenie ze szkoły, jednak za każdym razem mówili, że się poprawią, zmienią. Antonio jest za dobrym człowiekiem.
- Violu, bo spóźnimy się do studia! - krzyknęła Angie, tym samym wyrywając mnie z zamyślenia nad wczorajszym wieczorem.
     Zgarnęłam ze stolika torebkę, po czym schowałam do niej pamiętnik, długopis, klucze i telefon. Wyszłam ze swojego pokoju i udałam się na dół, gdzie przy schodach czekała na mnie ciocia. Pożegnałam się z tatą buziakiem w policzek, a następnie razem z moją towarzyszką udałyśmy się na rozpoczęcie kolejnego - i niestety - mojego ostatniego roku w studio.
     Nim się obejrzałam, a już byłam w sali, w której miała odbyć się uroczystość. Rozmawiałam z Fran i Cami.
- Leon przyszedł - powiedziały równocześnie i się zaśmiały.
     Nie spojrzałam nawet w jego stronę. Zaczęłam nawijać o tym, że mogłybyśmy udać się już po wszystkim na lody. Gdy zauważyłam, że do pomieszczenia wszedł Diego, zamilkłam. Chłopak miał czerwone oczy, zapewne od płaczu. Przyjaciółki spojrzały na mnie zdziwione. Serce zaczęło mi bić jak oszalałe.
- Dlaczego Diego się z tobą nie przywita? Albo dlaczego ty nie podejdziesz do niego? - zapytała Camila.
     Westchnęłam głośno.
- Nie jesteśmy już razem - wyszeptałam. - Wczoraj z nim zerwałam.
- Czemu? - spytała Fran.
     W oczach zaczęły zbierać mi się łzy.
- Bo mnie zdradził - wyjaśniłam i starłam pojedynczą kroplę słonego płynu, która swobodnie spływała po moim policzku.
     Dziewczyny zaczęły mnie pocieszać. Byłam im za to bardzo wdzięczna. Nagle do sali wszedł Antonio, a za nim Angie, Pablo i Gregorio.
     Po około godzinie byliśmy już wolni, więc ustaliliśmy, że wszyscy pójdziemy na lody - ja, Fran, Cami, Maxi, Federico, Andres, Marco, Diego i Leon...
     Udaliśmy się do pobliskiego parku, gdzie akurat stała budka, w której można było kupić gofry i to co nas najbardziej interesowało.
     Bardzo miło spędziłam dzisiejszy dzień. Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy, więc musiałam już iść do domu. Poza tym, tata około dziesięć razy wydzwaniał do mnie, kiedy wrócę. Nie chciałam go już dłużej martwić, więc powiedziałam mu, że już za chwilę będę. Pożegnałam się z niektórymi przyjaciółmi. Leona jak i Diego omijałam szerokim łukiem.
     Droga do domu minęła mi szybko. Porozmawiałam jeszcze z Olgą, która namawiała mnie razem z moim tatą, abym zjadła kolację. Odmówiłam im, tłumacząc, że nie jestem głodna. Poszłam do siebie, ponieważ byłam już bardzo zmęczona. Położyłam się na łóżku, przykryłam kołdrą, zamknęłam powieki i wtuliłam się w poduszkę, po czym odpłynęłam.
     Obudziła mnie Jade, która wparowała do mojego pokoju. Zaczęła odsłaniać rolety, a ja zakryłam oczy, gdyż raziły mnie promienie słoneczne.
- Violu, musisz się już zacząć szykować, bo inaczej nie zdążysz na czas do studia - uśmiechnęła się w moją stronę.
- Tak, wiem - wydukałam zaspana.
     Wyszła z pokoju, a ja zostałam sama. I dobrze. Podeszłam do szafy i zastanawiałam się przez kilka minut, co mogę dziś ubrać. Postanowiłam, że ubiorę różową spódniczkę i do tego bluzkę w kwiatki oraz buty na koturnie. Zrobiłam jeszcze lekki makijaż i byłam gotowa, więc poszłam po Angie i udałyśmy się do samochodu Ramallo, który zaoferował się, że nas podwiezie, bo i tak ma po drodze, gdyż jedzie coś załatwić. Od razu się zgodziłyśmy.
- Dziś zajęcia macie tylko ze mną, bo Gregorio
pojechał gdzieś z Antonio - oznajmiła mi ciocia.
     Pokiwałam głową. Byliśmy już na miejscu. Podziękowałyśmy Ramallo i wysiadłyśmy. Angie udała się do pokoju nauczycielskiego, ja zaś do sali śpiewu, w której miałam mieć pierwsze zajęcia. Już nie mogłam się doczekać. Czekałam sobie w ciszy, dopóki nie podszedł do mnie Andres, który zaczął gadać o swoim pluszowym misiu i pytał, czy pamiętam, że dziś jest jego pierwsza rocznica śmierci. Chciało mi się śmiać, ale starałam się zachować kamienną twarz i powagę. Później przyszły dziewczyny, więc czas zleciał mi jeszcze szybciej. Nagle zjawiła się Angie, weszliśmy do środka i mogliśmy zaczynać zajęcia.
- Witam was po wakacjach - zaczęła. - Mam nadzieję, że wypoczęliście - uśmiechnęła się. - Mam dla was zadanie, które będziecie musieli wykonać w parach. Teraz to ja będę was dzielić, żeby nie było tak jak ostatnim razem - spojrzała znacząco na Ludmiłę i Naty, a ta pierwsza udawała, że nie wie o co chodzi. - A więc tak, Broadway będzie z Cami, Marco z Fran, Maxi z Naty, Fede z Leną, Andres z Lilą, Diego z Violettą, a Leon z Ludmiłą - powiedziała. - Musicie przygotować duet, ale nie może to być taki zwykły, musi być taki magiczny - oznajmiła. - Macie czas do przyszłego tygodnia, dobrze? - spytała, po czym dalej zaczęła prowadzić zajęcia.
     Super! Jestem z Diego i muszę z nim coś zaśpiewać! Angie myśli, że jestem nadal z Diego... To dlatego pewnie nas wybrała, żebyśmy byli razem. Zapowiada się ciekawie. Po zajęciach mamy porozmawiać ze swoimi partnerami, aby omówić to i owo. Zaczynam się coraz bardziej denerwować.

Dobry wieczór :) Przychodzę do Was z rozdziałem jeszcze przed północą - na sprawdzian już się nauczyłam i znalazłam wolną chwilę, więc napisałam ten rozdział. Mam nadzieję, że się Wam podoba, bo mi nawet bardzo. Kiedy kolejny? Postaram się jutro. O ile ktoś w ogóle by chciał? :) Bardzo proszę o komentarze, które motywują mnie do dalszego pisania. Do zobaczenia, dobranoc :*

4 komentarze:

  1. Hejka. Późno trochę, ale skomentuje teraz, bo później zapomnę i co? I nie będzie fajnie. Dziękuję za dedykacje! ❤

    Angie! Jak mogłaś jej to zrobić?! Violka czemu jej jeszcze nie powiedziałaś?! Teraz musi być w duecie z Diego z którym już nie jest. Ehhh szkoda gadać. Sama sobie zawaliła. Inaczej pewnie byłaby z Leonem. Ooo może by się pogodzili. W co wątpię. Zmienił się. Towarzystwo go zmieniło. Szkoda. Może przejrzy na oczy. Oby prędzej niż później.
    Violka wspomina kolacje. Sztywno trochę było hah. Rozmawiała z ojcem Leona, a samego Leona ignorowała. Czy jemu to nie przeszkadza? Najwyraźniej nie. Szkoda.
    Dziewczyny wiedzą o rozstaniu Diecesci. Szok.
    Zajebisty.
    Czekam na next :*
    Buziaczki :* ❤

    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadrabiam Twoje rozdzialy ;) Uwielbiam takie dlugie historie ktore wciagaja ;) Czytam dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyno masz to coś!
    Jak ty to robisz, że tak wciąga? Zamiast się uczyć (tak uczę się w piątek o dwudziestej, nie pytaj skąd mnie wzięli) to ja sobie czytam twoje cudne opowiadanie.
    Całuje Dominika

    OdpowiedzUsuń